1. Weselna panna


    Data: 03.10.2025, Autor: Anonim, Źródło: Lol24

    ... strony. Czułem jednak, że te niewinne z pozoru uściski i pieszczoty stanowią wstęp do konkretniejszych działań w niedługiej przyszłości.
    
    — No to jesteśmy na miejscu — oznajmił taryfiarz.
    
    Wysiedliśmy, a ja podszedłem, chcąc zapłacić za kurs.
    
    – Opłacone, poczekać na pana?
    
    – Dobra, ale chwilkę to potrwa, odprowadzę panią tylko do domu.
    
    — Spokojnie, zapłacono z naddatkiem — odparł.
    
    Ruszyliśmy w kierunku klatki schodowej.
    
    — Jak wyglądam? — zapytała, gdy dotarliśmy pod klatkę oświetloną blaskiem lampy.
    
    Miała nieco rozmazany makijaż, szczególnie tusz na rzęsach.
    
    — Tusz się rozmazał, to przez te łzy — odparłem szczerze. Wyciągnęła z torebki chusteczki. Powoli wycierała oczy —Już dobrze – powiedziałem po chwili.
    
    — Słuchaj, przyjdź jutro do mnie, rodzice wyjeżdżają rano do ciotki i wrócą dopiero w nocy. Jestem twoją dłużniczką, gdyby nie ty… – mówiła, a ja zauważyłem, że łzy znów napływają do jej brązowych oczu.
    
    — Nie myśl o tym, już wszystko dobrze, nie płacz, proszę, będę, o której tylko chcesz — odpowiedziałem, nie chcąc dopuścić, by znów zaczęła płakać.
    
    — Dobrze, o czternastej — zaproponowała.
    
    Oboje wiedzieliśmy, że nie pójdziemy na poprawiny, mimo zaproszenia od młodych i ich rodziców. Co prawda, gdy Lucyna powiedziała, że wyjeżdża, zaproszono mnie solo, lecz nie miałem zamiaru tam iść. Kiwnąłem głową na znak, że przyjdę. Wsiedliśmy do windy. Objęła mnie w niej ramionami za szyję i całowała po policzku.
    
    — Dziękuję ci — ...
    ... powtarzała.
    
    Odprowadziłem ją pod same drzwi. Wyjęła klucze z torebki i otworzyła zamek. Nim zniknęła we wnętrzu mieszkania, pocałowała mnie w usta.
    
    — Do jutra, czekam — szepnęła na koniec.
    
    — Do jutra — odparłem rozpromieniony.
    
    Taksówką dojechałem do domu. Mnie też puściły emocje. Podwójne. Adrenalina powracała do stanu normalności po starciu z Karolkiem, testosteron po spotkaniu z Lucyną. Sam zastanawiałem się, dlaczego wcześniej nie dostrzegłem w niej takiej kobiety. Może dlatego, że w szkole ubierała się jak wszystkie nauczycielki? Sam nie wiedziałem i byłem na siebie zły. Usiadłem w pokoju, będąc sam. Z barku wyciągnąłem butelkę wódki, nalałem do literatki i jednym haustem pochłonąłem dawkę alkoholu. Miałem ochotę się urżnąć. Alkohol rozgrzał moje wnętrze i uspokoił nerwy. Wypiłem jeszcze jedną pięćdziesiątkę i położyłem się spać.
    
    Gdy zamknąłem oczy, widziałem ją, Lucynę. Nawet we śnie marzyłem o niej.
    
    Wstałem gdzieś po jedenastej. Rodzice jeszcze leżeli w łóżku. Niedziela zapowiadała się słonecznie. Zjadłem przyrządzone przez siebie śniadanie, a potem wziąłem szybki prysznic. Gdy skończyłem, cały dom już był na nogach. Matka, zła, że nie wie, co się stało, nie dawała za wygraną.
    
    — Czy ktoś mi powie, co się wczoraj wydarzyło? — skierowała pytanie do mnie.
    
    — Nic — odparłem.
    
    — Przecież widzę, że coś się stało — kontynuowała.
    
    — A dajże już spokój — wtrącił się ojciec.
    
    Widząc, że nic nie wskóra, poszła do pokoju. Zostałem z ojcem sam w kuchni.
    
    — Nie idę na ...
«12...101112...20»