1. Weselna panna


    Data: 03.10.2025, Autor: Anonim, Źródło: Lol24

    ... runął na prawy bok. Byłem jak w amoku. Kolejne kopnięcia lądowały na jego klatce piersiowej. Zwijał się, jęcząc z bólu. Któreś z kopnięć trafiło go w nos.
    
    — Przestań, bo go zabijesz!!! — jęknęła Lucyna, obejmując mnie rękoma i odciągając od intruza.
    
    Rzeczywiście miała rację, jeszcze chwila, a byłby poważnie uszkodzony. Leżał na podłodze, a z nosa wypływała strużka krwi. Coś mamrotał. Chciałem mu jeszcze przywalić, lecz objęty przez Lucynę pod pachami, czując, jak jej ciało całe drży, zaniechałem.
    
    Usłyszałem zbliżające się kroki. Staliśmy, czekając, co się stanie. Dziewczyna trzymała mnie mocno, położyła głowę na moim ramieniu. Stała za moimi plecami, mocno przywierając do mnie ciałem. Poczułem się jak heros, zwycięzca, samiec, który obronił swoją wybrankę przed chucią innego samca. Tego, który leżał teraz na podłodze pokonany. Byłem dumny, a przywierająca do mnie dziewczyna potęgowała to odczucie, które było dla mnie niezwykle przyjemne. Zza rogu korytarza wyłonił się mój starszy kuzyn Benek. Stanął, jak wryty, widząc zaistniałą sytuację.
    
    — Co tu się stało? — zapytał, podchodząc do nas.
    
    — Próbował się dobierać, skurwysyn, do Lucyny — odparłem.
    
    — A to pijaczyna, do mojej siostry też się przystawiał — odparł.
    
    — Dawaj, go do kibla i niech sobie z nim młodzi robią porządek — zaproponował Benedykt.
    
    — Nie, po co młodym psuć imprezę — wtrąciła się Lucyna.
    
    Obaj z Benkiem wsadziliśmy poobijanego Karola do męskiej ubikacji. Sam przecież bardzo ...
    ... chciał tam się znaleźć. Podejrzewam jednak, że nie z nami. Zaczął coś mamrotać, gdy posadziliśmy go w kabinie na desce klozetowej. Zaowocowało to kolejnym ciosem w bok.
    
    Lucyna pozostała na korytarzu. Zastawiliśmy drzwi od kabiny miotłą, tak aby nie wyszedł, opierając jej koniec o przeciwległą ścianę. Znaleźliśmy się na korytarzu. Z wnętrza kibla dochodziły lżenie i wulgaryzmy pod moim i Lucyny adresem. Postanowiłem, że wrócę i obiję mu ryja jeszcze raz.
    
    — Szkoda ręki na gnoja, pójdę do świadka i nakreślę sprawę delikatnie, powiem, że widziałem to wszystko, a ty tylko obroniłeś swoją pannę, niech oni się nim zajmą i określą, co dalej — przedstawił swój plan Benek.
    
    — Chodźmy do rodziców, nie mam zamiaru już dłużej tu być — dodała Lucyna.
    
    Ruszyliśmy na salę razem. Benek podszedł do świadka i poprosił go na bok.
    
    — Co was tak długo nie było? — zapytał ojciec.
    
    Dałem ojcu do zrozumienia, żeby poszedł za mną na bok. Matka, zaniepokojona tą sytuacją, zaczęła wypytywać Lucynę, co się stało. Dziewczyna jednak nie była skłonna do rozmowy.
    
    Dotarłem z ojcem na korytarz. Rodzic czuł, że stało się coś niedobrego. Doszliśmy do świadka rozmawiającego z Benedyktem.
    
    —… I bardzo dobrze, że mu ktoś obtłukł ryja, bo już mu całkiem palma odbijała, kutas jeden głupi – usłyszeliśmy z ust świadka.
    
    — Co z nim? — zapytałem.
    
    — Są wynajęte dwa pokoje, władujemy go do jednego i zamkniemy na klucz, a rano dostanie jeszcze wpierdol, ode mnie — odparł świadek, klepiąc mnie po ...
«12...8910...20»