1. Remont 62 - Szarża trzech...


    Data: 05.11.2025, Autor: Anonim, Źródło: Lol24

    ... nasienie, które we mnie i na mnie zostawiłeś. Czułam je jak jakiś talizman. Było to namacalne przypomnienie tego, co się wydarzyło, i tego, jak bardzo mnie to zmieniło.
    
    To było upakarzające i cudowne jednocześnie. I wiem, że od tamtej chwili, nie jestem już tą samą Martą. Jestem Twoją Martą. Twoją dziwką.
    
    Twoja, Marta.
    
    Bandziorek był zachwycony. Pozostali zazdrościli mu wyraźnie. Zwłaszcza, gdy przekazywałam mu napisany własnoręcznie list. Drżałam z podniecenia i ciekawości - co wymyślą jego koledzy.
    
    Kolejny był Janusz.
    
    Jego oczy zapłonęły, gdy Bandziorek i Stanisław spojrzeli na niego z oczekiwaniem. Młodzieńcza, ale teraz już bezwzględna, perwersja wzięła górę.
    
    “Moje życzenie jest proste, pani profesor" – zaczął Janusz, a w jego głosie pobrzmiewała dziwna ekscytacja. – "Chcę panią wziąć w szkole. W klasie."
    
    Moje serce zamarło. W szkole? To było świętokradztwo, najgorsze z możliwych. "Janusz, proszę... To niemożliwe..." – próbowałam protestować, ale moje słowa brzmiały bez przekonania.
    
    Chłopak uśmiechnął się, a w jego oczach pojawił się ten sam szaleńczy błysk, co wcześniej. "Ale tak. Najlepiej podczas przerwy. Zawsze o tym marzyłem. Że pani, taka niedostępna, taka elegancka, będzie leżała na ławce w naszej klasie, leżała na plecach… z zadartą spódnicą… a ja... a ja będę panią… po prostu… rżnął."
    
    Wziął głęboki, drżący oddech, niemal rozmarzony, a ja czułam, jak całe moje ciało ogarnia dreszcz. To było jego najskrytsze pragnienie, wizja takiej ...
    ... totalnej dominacji. "To zawsze było moje marzenie, pani profesor. Od samego początku, odkąd zobaczyłem panią pierwszy raz. Żeby to zrobić właśnie tam, w miejscu, gdzie pani nas uczyła. Żeby każdy, kto przejdzie obok klasy, mógł poczuć, że coś się tam niezwykłego dzieje. Że pani, pani profesor... jest nasza. Że jest moją suczką!"
    
    Na te słowa Janusz spojrzał na Bandziorka i Stanisława, a w jego oczach widziałam, że chce im zaimponować. Chce, żeby zobaczyli, jak daleko jest w stanie się posunąć. Czułam, jak krew uderza mi do głowy. Scena ze szkoły była symbolicznym aktem mego upokorzenia, w dodatku wystawionym na ryzyko. To było coś więcej – to było symboliczne zbezczeszczenie całego mojego świata.
    
    Na słowa Janusza, że chce mnie "rżnąć" w klasie podczas przerwy, moje ciało przeszedł paraliżujący dreszcz. W mojej głowie zderzyły się dwie skrajne emocje: panika przed totalną kompromitacją na myśl o tak perwersyjnym akcie. To było niemożliwe. Moja szkoła, moja klasa, miejsce, które symbolizowało moją godność i autorytet, miało stać się areną mojego upokorzenia…
    
    Me usta rozchyliły się, ale żaden dźwięk nie wydostał się z gardła. Byłam sparaliżowana, a jednocześnie czułam, jak w moim podbrzuszu rozpala się znajome ciepło. To było chore, ale… niezaprzeczalne.
    
    Bandziorek zaśmiał się głośno, klepiąc Janusza po plecach. "No proszę! Mały Janusz to ma fantazję! Ale to jest... kurde, to jest mistrzostwo świata!" – Patrzył na mnie, a w jego oczach widziałam podziw dla pomysłu kolegi, ...