1. Lubieżnicy (II)


    Data: 09.11.2025, Autor: Anonim, Źródło: Lol24

    ... dobra. Dla Anny najważniejsza była rodzina. Tak ją wychowano. Nie miała zamiaru spasować. Brakowało jej do kompletu jeszcze jednego głosu. Była gotowa dla niego zrobić wszystko. Już tyle poświęciła, że posunięcie się o kolejny krok nie było dla niej problemem.
    
    Wzięła należny jej urlop. Nieduży, lecz go potrzebowała. Właśnie zmierzała na kolejny nocny dyżur do szpitala. Oparła głowę o szybę pociągu. Patrząc na mijające ją krajobrazy, zamyśliła się głęboko. Analizowała to, co zrobiła. W końcu rozgrzeszyła się w myślach. Wysiadła z kolejowego składu i skierowała swe kroki do szpitala.
    
    — O jest nasza Ania, już obawialiśmy się, że coś się stało — rzucił, ku jej zaskoczeniu pan Staszek.
    
    Był najmniej przystojnym i urodziwym z całej czwórki starszych mężczyzn. Niewysoki liczący niewiele ponad 170 centymetrów, wręcz odpychał swoją urodą potencjalne kandydatki.
    
    Uśmiechnęła się do niego. Cała czwórka siedziała na świetlicy i grała w karty. Dojrzała te specyficzne spojrzenia pana Tadeusza i Romana. Poczuła się głupio. Starała się nie dać po sobie tego poznać. Wyszła ze świetlicy, nie chcąc przeszkadzać starszym panom. Czułą się, jakby naga, gdy na nią spoglądali.
    
    Rzuciła się w wir pracy. Pomogła swojej przełożonej w wykonaniu papierkowej roboty. Miała do tego dryg i lubiła tę papierkową robotę. Było to o wiele przyjemniejsze zajęcie niż czyszczenie toalet i sprzątanie korytarza. Miała dyżur z Agnieszką, którą najbardziej lubiła.
    
    — Jak dzielimy nockę? — zapytała ją ...
    ... pielęgniarka.
    
    — Może ja pierwsza — delikatnie zasugerowała Ania.
    
    Agnieszka przystała na tę propozycję. Widać było, że jest jej to na rękę. Towarzystwo udało się do pokoi. Zapanowała cisza. Dziewczyna zgasiła światło na korytarzu i zapaliła lampkę stojącą na szerokim biurku. Z szuflady wyciągnęła książkę. Zatopiła się w lekturze damskiego romansidła.
    
    Czytanie przerwało jej szuranie kapci. Do jej stolika zbliżał się pan Tadeusz. Podniosła wzrok znak książki. Mężczyzna oparł się o biurko.
    
    — Mam super informację dla ciebie — rzucił zdawkowo.
    
    Ciekawość ją zżerała. Byłą bardzo ciekawa tych wieści.
    
    — Staszek się postarał i twoje sprawy idą w dobrym kierunku — kontynuował. Słuchała z zaciekawieniem — Wpadnij do niego przed północą, to ci sam powie, tylko przed północą, bo później to on idzie spać — zakończył.
    
    Mogła podejrzewać, co to za informacja. Spojrzała na zegarek. Była 22:30. Czekało ją jeszcze półtorej godziny niepewności.
    
    — Dobrze, będę, będę na pewno — zapewniła Tadeusza.
    
    Uśmiechnął się i wrócił do swojego pokoju. Dziewczyna miała mętlik w głowie. Jeżeli ta informacja była tą, o której myślała, to mogła spodziewać się jednego. Trzeci z facetów poprosi o to samo, co tamta pozostała dwójka. Zdała sobie sprawę, że ci panowie to nie są Święte Mikołaje. Dawali coś, oczekując czegoś w zamian. Z drugiej zaś strony, była nadzieja na to, że skompletowana została trójka z czworga osób będących w komisji. To dawało stuprocentowe szanse na to, by zacząć studia ...
«12...567...10»