1. Ogień i lód (Sługa płomieni 2)


    Data: 19.04.2019, Autor: nefer, Źródło: Lol24

    ... długo. Już w tej chwili bolały napięte mięśnie i ścięgna, nie mówiąc nawet o palcach stóp.
    
    - Nie ruszaj się, to ustoisz i mniej zmarzniesz – wyszeptała mu do ucha.
    
    Wymyśliła okrutną doprawdy zabawę. Tym niemniej, nadal odczuwał podniecenie, o czym księżna nie omieszkała się upewnić.
    
    - Jak podoba ci się izba tortur pani Północnej Krainy? Śnieg, mróz oraz lód to moi oprawcy i pomocnicy, gdy tylko zechcę. Opuścił mnie tutaj jedynie wicher, ale to nawet lepiej.
    
    - Jestem pod wrażeniem, potężna Pani.- Wprawdzie dokuczały mu w tej chwili tylko śnieg i mróz, wcale jednak nie zamierzał poprawiać słów władczyni, ani też nie pragnął zapoznać się z nieobecnym szczęśliwie trzecim z wymienionych katów.
    
    - To dobrze, książę Bastianie, mój panie i mężu. Spędzisz tu bowiem trochę czasu. Ile konkretnie, to już zależy od ciebie.
    
    - Pani?
    
    Drgnął. Słowa szlachetnej Rianny zabrzmiały bardzo poważnie. I dlaczego nazwała go prawdziwym imieniem, wymieniając w dodatku tytuł?
    
    - Mamy pewne sprawy do załatwienia oraz pewną rozmowę do odbycia, zapewniam, że okaże się ona przykrą nie tylko dla ciebie...
    
    - O co tu chodzi, Rianno? Mieliśmy urzeczywistnić naszą fantazję, ale przecież...- Usiłował obejrzeć się przez ramię aby ujrzeć twarz żony, zrezygnował jednak, gdyż groziło to zsunięciem się z chroniącej stopy skóry dzika.
    
    - Otrzymasz więcej niż się spodziewałeś, książę Bastianie. Chyba, że sam zechcesz wszystko wyznać, z własnej woli. Może będę potrafiła wybaczyć...
    
    - Ale co ...
    ... mam wyznać? I co miałabyś wybaczać, Rianno?
    
    - Szlachetna Pani Rianno! Oszukałeś mnie i zdradziłeś w najpodlejszy sposób... A ja ci uwierzyłam, ależ byłam głupia...
    
    - O czym ty mówisz? O tamtych nieszczęsnych wierszach? Przecież prosiłem już o wybaczenie i zechciałaś go udzielić...
    
    - Musiałeś naprawdę dobrze się bawić, panie poeto, sługo, książę czy kogo tam właściwie udawałeś... Wspomnienie twoich obłudnych słów budzi moje obrzydzenie!
    
    - Ale o co chodzi? Uwierz, nie wiem!
    
    - Skoro tak wolisz, porozmawiamy inaczej, wiarołomny mężu, zdradziecki książę, fałszywy sługo i kłamliwy poeto!
    
    Oglądając się jednak z trudem przez ramię dostrzegł, że pani Rianna ponownie dobyła sztyletu. Pewnymi, gwałtownymi ruchami dłoni zaczęła rozcinać na plecach i ramionach jego myśliwską kurtę, kubrak, koszulę i to co miał pod nią. Kolejne warstwy odzieży zrywała po kawałku, ze złością odrzucając te strzępy na śnieg. Po niedługiej chwili stał nagi do pasa, rozciągnięty pomiędzy dwoma drzewami, starając się rozpaczliwie utrzymać bose stopy na kawałku skóry oddzielającym je od zimnego dotyku śniegu. Sprawiało to, iż jego obnażone plecy prężyły się, pochylone mocno do przodu. Księżna potrafiła to wykorzystać. Przez chwilę obawiał się, że rozgniewana może użyć sztyletu. Szczęśliwie, miała chyba inne plany. Ukończywszy niszczenie i zdzieranie odzieży małżonka wbiła ostrze w pień jednej z sosen, tuż obok jego lewej dłoni. Nie miał jednak najmniejszych szans by dosięgnąć oręża. Okazało się, ...
«12...91011...25»