Ogień i lód (Sługa płomieni 2)
Data: 19.04.2019,
Autor: nefer, Źródło: Lol24
... odpowiedzi sięgnęła ku jego męskości, która zareagowała z dużą gotowością.
- Czy ty aby nie oszukujesz, mój książę? Z tą sennością?
- Podczas takich łowów jak dzisiejsze, wszystkie podstępy są dozwolone.
- Lepiej nic nie mów.
Zamknęła mu usta pocałunkiem. Nadal ocierając się całą swoją osobą o jego nagie ciało objęła palcami pobudzonego już penisa, po czym poruszyła kilka razy dłonią w górę i w dół, szczególnie mocno dociskając spodnią część narządu. Dobrze znała sposób reakcji męża i wiedziała, co okaże się najskuteczniejszą metodą doprowadzenia do pełnej sztywności. Po chwili sięgnęła wolną ręka ku klamrze własnego pasa.
- Wybacz. Nie zdołam sama zdjąć tych butów, ty jesteś zbyt słaby aby przy tym usłużyć, a tutaj nie możemy zniszczyć kolejnych ubrań - nawiązała do ich niedawnej zabawy ze sztyletem i spodniami. - Musimy poradzić sobie w inny sposób...
- Oczywiście, że poradzimy.
Tym razem to on przerwał jej pocałunkiem. Przerwał rozmowę, ale nie czynności przy klamrze pasa szlachetnej pani. Przeciwnie, gdy wreszcie zdołała ją rozpiąć, pomógł przy ściągnięciu w dół spodni oraz bielizny, podobnie jak ostatnim razem podwójnej. Jego palce wykazały się przy tym odzyskaną cudownie zręcznością. Zamierzał wykorzystać tę sprzyjającą okoliczność dla zrewanżowania się pani Riannie pieszczotami jej odsłoniętego miejsca rozkoszy, ale nie pozwoliła na to. Z pewną ostrożnością, ale bez żadnej zwłoki i w sposób absolutnie zdecydowany wprowadziła jego męskość we ...
... właściwy otwór, całkiem zresztą wilgotny. Może był to jeszcze ślad po pobudzeniu wymierzaniem chłosty? A może źródła podniecenia szlachetnej pani należało szukać w późniejszych, bardziej mrocznych wypadkach? Nie dbał o to, wolał myśleć, że sam jest tą najważniejszą, jeśli już nie jedyną przyczyną...
- Powoli, ruszaj się bardzo powoli – wyszeptała, ponownie biorąc go w ramiona, mocniej przywierając całym ciałem i oplatając nogi własnymi. - Musisz się rozgrzać, ale nie za szybko! A ja chcę stopić tamten lód, na zawsze...
Z przyjemnością wykonał to polecenie. Czuł gorącą wilgoć jej wnętrza, ona sama wydawała się płonąć ogniem i emanować ciepłem silniejszym nawet niż te obecne w palenisku. Ogniem i ciepłem, które pozwalały odegnać wspomnienie lodu... Poruszał biodrami niespiesznie, niemal niedostrzegalnie. Odpowiadała w podobny sposób, całą siłę skupiając na uścisku ramion. Nie miał pojęcia, jak długo tak leżeli, złączeni i objęci ramionami, dzieląc się bliskością, rozkoszą oraz ciepłem. Spełnienie narastało powoli, rodząc się gdzieś w głębi i wznosząc ku otoczonemu wilgotnym żarem przyrodzeniu. Trwało to długo, bardzo długo... Wreszcie nadeszło uwolnienie, niezbyt gwałtowne, za to przeciągające się w cudowny dla obojga sposób... Jęczał cicho z zadowolenia. Potem przez jakiś czas leżeli spokojnie, nadal zjednoczeni, chociaż sztywność jego męskości nie wydawała się już tak okazała... Czuł jednak ciepło, wreszcie prawdziwe ciepło.
Poruszyła się w końcu. Mniej już skory do szturmu ...