1. Ogień i lód (Sługa płomieni 2)


    Data: 19.04.2019, Autor: nefer, Źródło: Lol24

    ... małżonka nie znosiła porażek.
    
    - To nie ma sensu, wkrótce rozpęta się prawdziwa zadymka, konie są zmęczone, wszyscy zawracają, nie znajdziemy już żadnych śladów. To może być niebezpieczne.
    
    - Nie boję się niebezpieczeństw!
    
    - Rianno, pomyśl jednak, gdy zorientują się, że nie wróciliśmy, zaczną nas szukać... Ryzykując własnym życiem... Czy tego właśnie chcesz?
    
    - Zanim zauważą naszą nieobecność minie sporo czasu, poszukiwania wcale nie ruszą tak szybko!
    
    - Ale jednak, narazimy ludzi na niebezpieczeństwo. Dla zaspokojenia naszego kaprysu...
    
    - Tutejsi potrafią zadbać o siebie, ja także. Ruszajmy naprzód!
    
    - Nawet ten okaz nie jest wart niczyjego życia, pewnie zresztą i tak już go dzisiaj nie dostaniemy.
    
    - Nie chodzi tylko o byka... Chcę jechać dalej i życzę sobie abyś mi towarzyszył. To rozkaz, Rafenie! Okażesz nieposłuszeństwo swojej Pani?
    
    - Szlachetna Rianno...
    
    - Ruszamy, Rafenie. Trzymaj się blisko, nie zabłądzimy. Naprawdę, dobrze znam te lasy.
    
    Dwukrotnie nazwała go imieniem które przybrał kilka dni temu wcielając się w postać jej sługi. Spędzili następnie wieczór, który obojgu dostarczył niezapomnianych wrażeń i doprowadził do przełamania lodów skuwających od pewnego czasu ich miłość. Czyżby księżna zamierzała podjąć tę grę na nowo? To nie mógł być przypadek. Czując narastające podniecenie, nieporównywalne z ekscytacją łowami na najwspanialszego nawet jelenia, podążył za małżonką, czy może raczej obecnie panią i władczynią. Zwolniła teraz tempo, ...
    ... oszczędzając konie. Posuwała się jednak pewnie i bez wahania, musiała istotnie niejeden już raz galopować po tej kniei. Nadążał bez trudu, zastanawiając się w duchu, jaki też kaprys kieruje w tej chwili panią Rianną. Bo szanse na dopadnięcie i powalenie byka wydawały się przy tej pogodzie znikome. Nie minęło jeszcze południe ale zrobiło się zauważalnie ciemniej. Niesiony wiatrem śnieg zasypywał wszystkie ślady. Raz czy drugi usłyszeli jeszcze bardzo już słabe i odległe sygnały rogu, wzywające myśliwych do powrotu. Po pewnym czasie teren zaczął się wyraźnie podnosić, zbliżali się do pierwszych skalnych urwisk wyznaczających granicę właściwych, dzikich gór. Księżna nie straciła jednak pewności i nadal podążała ku sobie tylko wiadomemu celowi. Nazwała go Rafenem... Czy tylko po to, by skłonić do podporządkowania się jej woli, czy też może zapragnęła w tych dzikich ostępach raz jeszcze zabawić się w panią i sługę? Takie myśli musiały pobudzać.
    
    Okazało się, że pomimo śniegu i słabej widoczności Rianna nie zgubiła drogi. Przejechali ostrożnie wzdłuż krawędzi sporej wysokości urwiska, to były już prawdziwe góry, by następnie wjechać w coś w rodzaju niewielkiej kotliny. Uczyniło się spokojniej, w tym osłoniętym miejscu wiatr niemal ustał, nawet śnieg wydawał się mniej gęsty. Nastała tylko mroczniejsza nieco poświata, chociaż do zmierzchu było jeszcze daleko. W słabym świetle dostrzegł chatę, przytuloną do stromego, porośniętego świerkami zbocza. Wydawała się solidnie zbudowana z ...
«12...456...25»