Moje marzenie. Epilog
Data: 30.05.2019,
Autor: Roksana76, Źródło: Lol24
... stała się jego druga połową. Wszystko co robił, robił dla niej i sprawiało mu to cholerną przyjemność. Jej zachwyt, kiedy zabrał ją na budowę, żeby pokazać, gdzie staną warsztaty, jej entuzjazm, gdy inni w niego zwątpili, i cudowny syn, którego mu urodziła. Dawała mu więcej, niż mógł sobie wymarzyć. Dawała mu... wszystko!
- Och! - jej cichy miękki jęk przywołał go do rzeczywistości. Skupił się na tym, by sprawić jej przyjemność. Nie musiał długo czekać. Odchyliła głowę i oparła mu ją na ramieniu, wciąż ocierając się o niego pośladkami. Pieścił jej szparkę, pocierał ją i głaskał tak długo, aż poczuł na palcach wilgoć. Nie przerywając sięgnął drugą ręką między nich i rozpiął spodnie. W pokojach było ciepło, ale nie zdecydował się na zdjęcie wszystkich ubrań. Kaśka jęknęła głośniej, kiedy poczuła na tyłku twardy kształt.
- Szerzej kotku – nakazał wsuwając kolano między jej nogi i przykucnął, by nakierować członek na jej wilgotny, obrzmiały srom – ale jesteś mięciutka, uwielbiam to – jego ochrypły głos odbił się echem od pustych ścian.
- Mów tak jeszcze, a dostanę orgazmu zanim we mnie wejdziesz – jęknęła i wypięła się bezwstydnie w jego stronę.
- Nie zdążysz... – wychrypiał i wypchnął do przodu biodra, wchodząc w nią gładko, aż po nasadę. Powitała go głębokim westchnieniem ulgi. Teraz przeniósł obie dłonie na jej biodra i zaczął pracować jak tłokiem. Kaśka sapała i pojękiwała cicho, co tylko dolewało oliwy do ognia. Robił to coraz szybciej i szybciej... Wreszcie ...
... poczuł, że kolana się pod nią uginają – Robimy krok do ściany – wychrypiał i popchnął ją lekko w przód. Wykonała posłusznie polecenie – oprzyj ręce – rozkazał.
Pochyliła się nieco i oparła rękami o ścianę. Miał teraz przed sobą najbardziej podniecający tyłek, jaki kiedykolwiek widział – Ale mam widok! – powiedział niskim głosem pełnym zachwytu. Odpowiedział mu jęk rozkoszy. Przyspieszył, czując falę wilgoci spływającą mu na jądra. Była blisko, bardzo blisko... czuł zapach jej podniecenia, słyszał jak stęka z wysiłku, jak jęczy w ekstazie. Już się nauczył, że kiedy była w ciąży, wszystko działo się szybciej, jakby stale była obrzmiała i wilgotna, gotowa... Och, sama myśl go podkręcała. Gdyby nie lęk o dziecko mógłby ją bzykać nawet trzy razy dziennie.
- Ooch! Artur... - jęknęła przeciągle – O...och!
Zacisnęła się wokół niego, a on odebrał to, jak ostrogę w bok. Stęknął głucho, starając się zapanować nad sobą, ale Kaśka ani myślała dać mu wytchnienie, poruszyła biodrami naśladując jego ruchy. Znowu stęknął i chwycił jej biodra zaciskając palce.
- Dalej! – wyjęczała bez tchu – chcę poczuć jak dochodzisz...
- Odetchnij – skronie mu pulsowały a serce waliło jak oszalałe – za...cze...kaj.
- Na co? - roześmiała się i naparła na niego – Daj mi to!
Artur poczuł jak jądra kurczą mu się i dociskają do ciała. Pojedyncza iskra rozbłysła, zapaliła kolejną, i następne... Coś ściskało go w kroczu, coś... - O cholera, kocie! – sapnął i wypchnął bezwiednie biodra, eksplodując ...