-
Olivia, Victoria II - cz. XXXI
Data: 10.10.2019, Autor: franek42, Źródło: Lol24
... jej wnętrza. Jakby tego było jej mało, Małgosia ugięła nogi i wsparła je o podłoże, podrzucając dodatkowo ciało do góry. - Robercie, rżnij mnie szybko i mocno. Moja cipka tego oczekuje. Mocnego rżnięcia, na jakie będzie cię stać - usłyszał chrapliwy z pożądania a może i bólu, głos Małgosi. - I nie uciekaj! Możesz posuwać mnie do końca, jestem zabezpieczona - dodała, czując, że Robert wziął się do roboty tak, jak sobie zażyczyła. Chcesz grzmocenia, to będziesz go miała - przebiegło mu przez myśl, czując jak podrzutami ciała przyspiesza i pogłębia jego pchnięcia. Przestał ją oszczędzać, chociaż sam odczuwał lekki ból przy zbyt gwałtownym zagłębianiu się w jej norkę. Małgosię też musiało to boleć, bo obok dyszenia, pojękiwania słyszał też jej posykiwanie. Ale nie pozwalała mu na osłabianie pchnięć, tak że zaczynał obawiać się czy nie skończy zbyt szybko, przed zaspokojeniem Małgosi. Przywarł na moment do jej ciała, chcąc osłabić swoje podniecenie. - Robercie, spuść się we mnie. Chcę to poczuć, bo to mi pomaga - usłyszał nieoczekiwaną prośbę z ust Małgosi. Pofolgował więc sobie i przyspieszył, czując, że niewiele mu brakuje. Ale Małgosia była szybsza. Zaciskając mięśnie pochwy na jego kutasie, poczuła jego pulsowanie i wybuchła pierwsza, ściskając go swoimi udami, po czym znieruchomiała. W chwilę potem doszedł Robert i jego kutas plunął w nią nasieniem. Musiała to poczuć, bo ponownie zacisnęła uda na jego nogach, a rękami przyciągnęła go do siebie, po czym ...
... ponownie znieruchomiała. Kiedy ocknęła się, poczuła jak Robert wyciera jej krocze z wyciekającego z niej nasienia. Czuła się znakomicie, wyluzowana i przemaglowana przez Roberta tak, jak sobie życzyła. Nie pamiętała już tak intensywnego i głębokiego rżnięcia. Kazimierz co prawda kochał ją i starał się właściwie wywiązywać ze swoich małżeńskich obowiązków, ale pokaźny, znacznie młodszy i bardziej sztywny kutas Roberta, zmaltretował jej cipkę na ganz. Była zadowolona, że odważyła się na to, chcąc spróbować zakazanego owocu, ale to było wszystko, na co sobie pozwoliła i nie zamierzała dalej tego kontynuować czy oczekiwać od Roberta czegoś więcej. Swój związek i małżeństwo z Kazimierzem oceniała dość wysoko. Przeżyli ze sobą spory szmat czasu i jak w każdym małżeństwie, bywały w ich życiu lepszcze czy gorsze momenty, ale generalnie Kazimierz nigdy jej nie rozczarował. A że czasem wyłaził z niego typowy misiaczek, który zdawał się całkowicie na nią, no cóż, życie nie zawsze jest sielanką. Kazimierz też doskonale zdawał sobie sprawę, że to żona jest wiodącą osobą i motorem napędowym ich małżeństwa czy rodziny. Znał charakter i preferencje życiowe żony i wiedział, że Małgosia nie ścierpiałaby żadnej próby dominacji nad sobą. Musiał jednak przyznać sam przed sobą, że żona nigdy nie dała mu odczuć jakiejkolwiek swojej wyższości nad nim samym. Traktowała go zawsze jako dobrego męża, partnera życiowego czy ojca dla ich dzieci. Zawsze też uzgadniała z nim wszystkie istotne sprawy ...