1. Konsternacje cz. III


    Data: 27.11.2019, Kategorie: Klasycznie Autor: valkan, Źródło: Fikumiku

    ... było. Wladi trzymał w ręce zaostrzony pogrzebacz do kominka. - Widocznie tobie i tej małej kurwie nie jest pisana świetlana przyszłość. Obrócił ostrze w moją stronę i podszedł dwa kroki. Ja zacząłem się szamotać i wyrywać chcąc uwolnić z pułapki. - Wiesz co, Przemek? - Co!? – wykrzykuje w odpowiedzi. - Musisz zachować spokój. - Jesteś szaleńcem, Wladi – odpowiedziałem już spokojniej a jego przezwisko wypowiedziałem powoli i z pogardą. - Wiesz co ci powiem na koniec, zanim przebije cie na wylot? Nie odpowiedziałem, więc Wladi ciągnął dalej: - To, co daje nam odwagę- to, za co warto umierać- jest także naszą słabością. Nie byłem w stanie nic odpowiedzieć. A ten psychol, stanął przed mną i oparł czubek ostrza na moich żebrach, tuż przed sercem. Zamknąłem oczy, wypiąłem pierś i pod powiekami znów ujrzałem jej piękny uśmiech. Wiedziałem, że to szczęście umierać w cieniu takiego uśmiechu. - Adios, Panie Przemysławie – szepnął Wladi. Potem wszystko działo się niezwykle szybko. Kiedy lufa rewolweru bluznęła ogniem, poczułem się zadowolony, w zgodzie z naturą i samym sobą. Już się nie bałem. Ale gdy poczułem na twarzy krew, zrozumiałem, że nie jest ona moja. Przecież Wladi miał w ręce pogrzebacz. Otworzyłem oczy i zrozumiałem, że żyję. A przed sobą zobaczyłem najpiękniejszą istotę pod słońcem. Z rewolwerem w ręku, z którego wciąż unosił się dym, stała ona. Sylwia. Moje serce stanęło. Twarz jej pałała jak dawniej, gdy patrzała na mnie tak, jakbym był jedynym mężczyzną na świecie. ...
    ... Ścisnęło mnie w piersi, i prawie nie mogłem oddychać. Świat się rozpadł, rozpłynął. Zostaliśmy sami, we dwoje. Było to jedno z najsilniejszych doznań w moim życiu – spojrzenie w te jej piękne, niesamowite oczy. Nawet teraz z ciężkim urazem głowy byłem najszczęśliwszy na ziemi. Sylwia nie spuszczała ze mnie wzroku. Czekałem, aż do mnie przyjdzie. Ale tylko stała bez ruchu. Po policzku spłynęła jej łza. W końcu podeszła do mnie i uwolniła moje ręce i nogi. Pierwsze co zrobiłem to pomasowałem bolącą skroń i od razu zrozumiałem, że to był błąd. Ból tak bardzo się nasilił, że zrobiło mi się ciemno przed oczami i ledwo powstrzymałem omdlenie. Udało się pozostać przytomnym. - Sylwia? - Muszę iść – powiedziała. - Nie! – szybko wykrzyknąłem. Twarz Sylwii przybrała dziwny wyraz. Łzy popłynęły strumieniami. - Wladi miał wielu przyjaciół, oni nie dadzą nam spokoju. Już nie wystarczy sama zmiana adresu. – powiedziała przez łzy. – Pozwól mi odejść, bo nie mogłabym żyć, gdyby coś Ci się stało. Rozumiesz? - Bez Ciebie i tak jestem nie żywy. - Zawsze będę Cie kochała, Przemek. - Więc pozwól mi iść z Tobą – w moim głosie było słychać błaganie. - Wiesz, że nie mogę. Zrób to dla mnie i tym razem mnie nie szukaj. Pokręciłem głową. Ona wstała, obróciła się i wyszła przez drzwi tarasowe. - Sylwia! – krzyknąłem. Jednak kobieta, którą kochałem, znowu odeszła z mojego życia. Po raz drugi pozwoliłem jej odejść. Rok później. Dzieciak biegnący w moim kierunku po rozgrzanym piasku gorącej plaży woła mnie: - ...
«12...5678»