-
Alan S. - cz. II
Data: 23.05.2020, Autor: franek42, Źródło: Lol24
... pozbywa się swoich sprawdzonych żołnierzy, a za takiego się już uważał. W jaki więc sposób i na kogo zamierza książę wpłynąć, aby tak jak mówił, uzyskać rozwiązanie jego kontraktu z Legią Cudzoziemską? Gdyby udało się rozwiązać kontrakt, to jego przygoda z Legią Cudzoziemską dobiegłaby niespodziewanie końca. Czy żałowałby takiego rozwiązania? Właściwie to już nie. To co chciał osiągnąć, właściwie osiągnął. Zaliczył mordercze szkolenie, zaliczył misję zagraniczną czyli mógł spokojnie uznać, że sprawdził się. Teraz pozostała kilkuletnia służba czyli prawie praca, taka jak każda inna. Czy ewentualna praca w zespole ochrony arabskiej rodziny, pewnie też na pełny zegar, byłaby trudniejsza? Być może? Ale kilkakrotnie wyższe wynagrodzenie miało jednak swoją wymowę. Wyraźnie rozluźniony, uśmiechnął się do siostry. - I co? Wymyśliłaś coś? Musimy podjąć jakąś decyzję! - Alan okazywał już niejakie zadowolenie z rozwoju sytuacji. - My? Przecież to ty musisz zdecydować. Prawdę mówiąc, dziewczyna jest śliczna. On zresztą też. Gdyby nie był taki gbur i szowinista, to mogłabym się nawet umówić z nim - Aśka rozmawiała o arabskim księciu, jak o potencjalnym facecie, z którym mogłaby się nawet umówić czy spotkać. A że jest jakimś tam szejkiem czy arabskim księciem? To nie odgrywało dla niej większego znaczenia. - Aśka! Wchodzimy w to! - powiedział Alan pogodnym i zdecydowanym tonem. - Też tak myślałam! A co nam szkodzi? Jak nie spróbujesz, to nie będziesz wiedzieć? Po co ...
... później żałować? - odezwała się podobnie pogodnie, jak Alan. Muzyk zaczął grać coś weselszego, więc mając jeszcze trochę czasu, postanowili ponownie zatańczyć. Weszli na parkiet i trzymając się za ręce, na pełnym luzie zaczęli podskakiwać w rytm skocznej melodii. Znów pierwsi rozpoczęli taniec. Zobaczyli wchodzących na parkiet księcia i jego siostrę, którzy podeszli wprost do nich, jak do dobrych znajomych. - Pouvons-nous nous rejoindre? (Czy możemy przyłączyć się?) - usłyszeli prośbę księżniczki. - Oczywiście! Miejsca jest sporo! - odpowiedziała Asia, uśmiechając się, do będącej prawdopodobnie w jej wieku lub nieco młodszej dziewczyny. - Et pourrions-nous changer nos frères? (A moglibyśmy zamienić się braćmi?) - księżniczka, biorąc za dobrą monetę wesoły ton i uśmiech Asi, ośmielona, zwróciła się do Asi jak do dobrej znajomej czy wręcz przyjaciółki. - Pewnie! Będzie mu łatwiej, mając panią przed sobą, bo inaczej zwichruje sobie wzrok - Aśka z właściwym sobie humorem i bezpośredniością skróciła dystans do księżniczki. - To podobnie jak mój brat wobec pani czy za panią! - księżniczka nie pozostała jej dłużna. - Czy będzie przeszkadzać pani, jeżeli zaproponuję przejście na ty? - Asia postanowiła iść za ciosem i skrócić dystans jeszcze bardziej, widząc szczerość i otwartość księżniczki. - Pewnie! Będzie nam się lepiej rozmawiało - odpowiedziała i zwróciła się do brata. - A ty jak sądzisz? - Mam takie samo zdanie co i ty! - książę widząc otwartość Asi i ...